środa, 28 sierpnia 2013

Trasa rowerowa Sochaczew - Szymanów

W niedzielę po południu postanowiliśmy już na poważnie sprawdzić rowery i naszą chęć jazdy. Nasz trasa nasza wiodła przez spokojne wsie i pola, relaksowaliśmy się niespieszną jazdą i miłymi dla oka krajobrazami. Pojechaliśmy przez Czerwonkę, Czyste, Budki Piaseckie i Elżbietów do Szymanowa i wróciliśmy przez Strugi, Skotniki i Bielice do Sochaczewa. Dziś powtórzyliśmy wyczyn, tym razem przez Mikołajew i Kawęczyn i o ile wczoraj było super, to dziś wiejący wiatr nas wykończył i ledwo wróciliśmy do domu.
Wąska asfaltowa szosa, wiaterek i przydrożne kapliczki, gdzieniegdzie stare jeszcze drewniane chaty… lubię takie klimaty. Tą drogą kilka lat temu jeździłem do pracy Do Bakomy w Elżbietowie, tam właśnie robi się słynne jogurty. Nie fascynują mnie obiekty industrialne, ale błyszczące w polu kukurydzy silosy i hale sprawiają wrażenie jakiejś bazy kosmicznej, którą ktoś przez pomyłkę pobudował na Ziemi. Zaraz za Elżbietowem znajduje się Szymanów i to już jest miejscowość wielce ciekawa. Znajduje się tu Zabytkowy kościół i Sanktuarium Maryjne.
 
Kapliczka i krzyż na Czystym



A to już widoki wsi Dębówka



Fabryka Jogurtów w Elżbietowie - Bakoma


Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wzniesiono w 1667 i był początkowo dość mały, bo parafia obejmowała pałac i jedna wieś. Rozbudowano go pod koniec XVIII w, bo wierni przestali się w nim mieścić, parafia zaczęła się rozrastać. Znajduje się w niej najstarszy, bo z XVII w obraz wotywny Matki Boskiej Różańcówej, zwanej też Szymanowską. Nie obejrzeliśmy go, bo kościół był zamknięty.
Do rozwoju parafii przyczynił się ród Sanguszków, do których z początku należał pałac znajdujący się obok kościoła. Obecnie jest tam Sanktuarium Matki Boskiej Jazłowieckiej, bo posiadłość odkupiły w roku 1905 siostry z Zakonu Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Pospacerowaliśmy sobie po parku w towarzystwie przemykających co chwila po alejkach sióstr. Znajduje się w nim mauzoleum, gdzie przenoszą się zakonnice już na wieczny spoczynek. Wyjątkowym obiektem jest, stara bo datująca się na lata 1780-82 fontanna, którą jeden z właścicieli pałacu Feliks Łubieński sprowadził z zagranicy, podobno jedyna taka w Polsce. Niestety nie działa.
W klasztorze niemal od początku siostry zajmowały się nauczaniem. W trudnych czasach prześladowań przez władze carskie, zakonnicom udało się założyć wpierw szkółkę dla dzieci wiejskich, a następnie mieszczące się tam do dziś gimnazjum żeńskie. Kiedy w latach 1914-15 Szymanów objęła zawierucha wojenna, szkołę zastąpił na 2 lata szpital.
Podczas następnej wojny w klasztorze rozpanoszyli się Niemcy i znów zamknięto siostrom szkołę. Ale nauczanie odbywało się potajemnie nadal, mało tego, drukowano podziemną prasę, ukrywano Żydów i pomagano partyzantom.
 


Widok na kościół z bliska i Matka Boska Szymanowska
Detal Bramy i Figura Św Floriana



Pałac w Szymanowie, obecnie siedziba sióstr



Fontanna w parku.







Idziemy jeszcze na cmentarz. Chyba tradycyjnie już przy wejściu natykam się na pomnik i mogiły z czasów II wojny. Tym razem upamiętniające ofiary bombardowania transportu kolejowego w niedalekiej Piasecznicy. Obok, na prawo od wyjścia znajduje się osamotniony kurhan. Lakoniczne epitafium – Ofiary zarazy 1915. Ale tu spoczywają też żołnierze, zmarli w wyniku tyfusu i cholery, ci którym siostrzyczki w klasztorze nie pomogły.







Cmentarz należy do bardzo urokliwych


Wracając odwiedzamy Strugi. Znajduje się tam wyjątkowa budowla. Otóż do neorenesansowego pałacyku jeden z jego właścicieli, Stanisław Glezmer dobudował w 1910 roku tzw. pawilon japoński i wynajął architektów, żeby przerobili go właśnie w tym stylu. W pałacyku znajdowały się też cenne zbiory kultury orientalnej i biblioteka, było tam muzeum, pierwsze na ziemi Sochaczewskiej. Potem przeszedł w prywatne ręce, miała tam siedzibę firma nasienna Plantico, gdzie kiedyś miałem nawet praktyki.
Dziś dworek jest opuszczony i zaniedbany, ale jeszcze na szczęście nie zaczął popadać w ruinę. Wiem, że był wystawiony na sprzedaż i ktoś go chyba kupił, bo widzę, ze w parku została postawiona figura Św Franciszka i widać ślady opon na podjeździe. O wiele bardziej przeraził mnie widok budowli w parku, nie mam pojęcia co to takiego, ale dach się zapadł i stropy w środku też.
Z ciekawostek powiem, że kiedyś pałac należał do Łuszczewskich. Zaprzyjaźniony z jednym z jego posiadaczy Sienkiewicz przyprowadził tu na posiłek Kmicica.

"Zdarzyło się, że pod Sochaczewem hultajstwo szwedzkie i niemieckie obległo pana Łuszczewskiego, starostę sochaczewskiego, zaskoczywszy go w prywatnej jego majętności, w Strugach. Ów, wojennego humoru będąc, choć stary, bronił się mocno. Nadjechał właśnie na to pan Kmicic, a że mu już cierpliwość jako wrzód nabrała, gotowy pęknąć z lada powodu, więc pękła właśnie pod Strugami. Pozwolił tedy "prać" Kiemliczom i sam uderzył na szturmujących tak potężnie, że rozbił ich, wysiekł, nikogo nie żywił, jeńców nawet potopić kazał"

Tutaj też narodziła się wyjątkowa kobieta, córka jednego z zarządcy Klemensa Czarnowskiego - Barbara Bronisława Czarnowska, która jako pierwsza kobieta zdobyła szlify podoficerskie w wojsku polskim.

Pałacyk ktoś chyba właśnie kupił, co dało mi okazję do porobienia zdjęć z bliska



"Japoński pawilon"






Niedaleko Strug znajduje się Mikołajew, z kościółkiem z roku 1815, którego budowę rozpoczął Jan Paweł Łuszczewski (Tuż za kościołem znajduje się grób Łuszczewskich) Cmentarz zresztą pochodzi z tego samego roku i jest jednym z ciekawszych, jakie dotąd w okolicy widziałem. Co za przypadek, gdy wychodziłem zerknąć na rowery, jakaś pani zaczęła mi się uważnie wpierw przyglądać, a następnie usłyszałem wesołe „dzień dobry”. Nie mogłem poznać i nie spodziewałem się tu nikogo znajomego, kobietka też z początku nie bardzo wiedziała chyba kim jestem, w końcu skojarzyliśmy, że przecież znamy się z pracy. Bardzo chętnie zaczęła nas oprowadzać po cmentarzyku. Pokazała Grób Heleny Ślewińskiej, matki słynnego Polskiego malarza, rodzinny grobowiec Brudzińskich, gdzie leży pierwszy rektor i założyciel Uniwersytetu Warszawskiego, a nawet guwernantki którychś z dziedziców okolicznych włości, Elise Ouley.
Natomiast Niemcom podczas okupacji spodobały się kościelne dzwony. Tak bardzo, że je sobie zabrali.


Kościół w Mikołajewie.


Grobowiec Łuszczewskich i Heleny Ślewińskej


Grobowiec Glezmerów widać z bardzo daleka. Góruje nad wszystkim grobami.

Zahaczyliśmy o Skotniki, gdzie stoi kolejny pałac, też należący kiedyś do Łuszczewskich, potem będący własnością PGR. Dziś znajduje się w rękach prywatnych. W Bielicach konsternacja. Przejazdu bronią kozły, a jeden przygląda się dość podejrzliwie. Na szczęście orientuje się, że na chodniku nie rośnie trawa i schodzi majestatycznie z drogi. Ostatnim przystankiem jest kolejny cmentarz wojskowy z czasów I wojny światowej, żołnierzy carskich, poległych w latach 1914-15.


Pałac w Skotnikach w trakcie remontu jak widać.



Pomnik na cmenatrzu wojskowym w Bielicach


I widok ogólny na cały cmentarz.
 
Kozioł, powiadasz...

Uciekamy przed zmierzchem… trzeba być w domu zanim się ściemni, nie mamy oświetlenia, a już jest koło 19. Mijamy jednostkę wojskową w Bielicach, ogromną połać lasu z lotniskiem w środku. Kiedyś jak byłem mały nad miastem latały migi, robiąc niesamowity hałas.Dziś jest cicho...

sobota, 24 sierpnia 2013

Rybno

Rowerkiem do Rybna jedzie się z Sochaczewa niecałą godzinę, to 10 kilometrów od Sochaczewa. Najlepiej wybrać trasę przez spokojny Lubiejew.
Rybno jest miejscowością starą, pierwsze wzmianki znajdują się w dokumentach kościelnych datowanych na rok 1368, a znaleziska archeologiczne świadczą o obecności osadnictwa jeszcze wcześniej. Rybno było siedliskiem rodu Rybińskich, a jeden z przedstawicieli rodu Gotard Rybenio gente Radvanio (Gotard z Rybna herbu Radwan), kasztelan sochaczewski zapisał się na kartach kroniki Długosza jako truciciel książąt Mazowieckich, Ziemowita VI i Wacława II, podobno dlatego, że chcieli mu włości w Rybnie odebrać, choć historycy powątpiewają w taką wersję wydarzeń. Około roku 1672 Rybno przechodzi w ręce Zabłockich. Okoliczne wsie noszą nazwy pochodzące od imion kolejnych jej potomków, są Cypriany, Matyldów, Jasieniec, Karolków… Kojarzycie powiedzenie „wyszedł jak Zabłocki na mydle”? To tej familii członek, Cyprian (1792-1868) zrobił ten genialny biznes. Pan Cyprian planował przekręt, bo nie chciał płacić Prusakom cła za przewóz towaru. Postanowił przeciągnąć mydło pod wodą za barkami, płynąc Bzurą, następnie Wisłą aż do Gdańska. W Gdańsku okazało się, że skrzynie nabrały wody i interes się wymydlił… Znalazłem na cmentarzu grobowiec rodzinny Zabłockich, gdzie leżą pochowani członkowie tego rodu, razem z pechowym biznesmenem. Nie wiadomo gdzie na terenie Rybna znajdowała się mydlarnia, ale na cmentarzu znajduje się obok studni stalowa kadź, która uznawana jest za pozostałość jej wyposażenia. Ale zanim dotarliśmy na cmentarz, przebijając się przez stragany z tandetą, obejrzeliśmy zza muru pałac Zabłockich i starą XIX wieczną plebanię wybudowaną w jego pobliżu, w której teraz rezydują zakonnice Wspólnoty Sióstr Służebnic Bożego Miłosierdzia. Co do pałacyku to nie wiadomo dokładnie, jak stare jest to co dziś w jego miejscu stoi. Teoretycznie wybudowano go na początku XIX wieku, podobnie jak kościół. Wtedy nastąpił rozkwit Rybna, w momencie kiedy sprowadzili się tu Zabłoccy. Przetrwał z pewnością wojnę, w jego piwnicach kryli się ludzie poszukiwani przez Niemców. Zdewastowały go hordy kacapów, „wyzwalających” Polskę. W latach 60 odbudowuje go Państwowe Muzeum Archeologiczne i tworzy w nim po Ośrodek pracy twórczej dla archeologów i magazyny.

Stara Plebania obecnie służy zakonnicom

Figura Chrystusa przed wejściem.


Na cmentarzu kolejne pamiątki wojennej tragedii. Groby 1583 żołnierzy uczestniczących w bitwie nad Bzurą. Postawiony przy wejściu pomnik świadczy o bestialstwie Wehrmachtu. Otóż w położonym niedaleko Jasieńcu, znajdował się zaimprowizowany w stodole szpital polowy, oznaczony flagami Czerwonego Krzyża. Niemieckie czołgi w liczbie 16 wpierw podpaliły stodołę, a następnie stratowały ją wraz z rannymi i personelem. Oryginalnym pomnikiem jest dzwon, postawiony na cmentarzu, ku czci żołnierzy poległych podczas II wojny.


 



















Grobowiec rodzinny Zabłockich



Na głównej drodze obywa się odpust, więc wzdłuż kolorowo od straganów. Skręcając w ulicę Towarową, zobaczymy zabudowania gospodarcze wchodzące niegdyś w skład zespołu pałacowego, a teraz niszczejące na terenie byłego GS-u. Stoi jeszcze stary spichlerz, po stojącej obok oborze, czy też stajni została tylko jedna ściana, pełniąca rolę muru.

Kościół zbudowany w stylu klasycystycznym powstał w latach 1806 -1817. Podobno modlił się w nim Napoleon w drodze na Moskwę, gdy jego wojska przechodziły przez Rybno. Cóż, zbrakło mu chyba żarliwości w modłach. Kościół jest piękny wewnątrz i ugościł mnie unikalną aurą. Naprawdę można się w nim pomodlić i mieć wrażenie, że Bóg słucha, a mówi to osoba, która nie jest szczególnie uduchowiona. Niektóre malowidła i rzeźby pochodzą z XVII i XVIII wieku, a na uwagę zasługuje też barokowa ambona, starsza niż kościół również z początku XVIII, przeniesiona z Warszawy ze zlikwidowanego kościoła św Benona, a zakupiona dla Rybna. W ściany wmurowane są liczne epitafia rodziny Zabłockich i okolicznej szlachty, fundatorów remontów, oraz zasłużonych proboszczów rezydujących w parafii.