W
niedzielę po południu postanowiliśmy już na poważnie sprawdzić rowery i
naszą chęć jazdy. Nasz trasa nasza wiodła przez
spokojne wsie i pola, relaksowaliśmy się niespieszną jazdą i miłymi dla
oka krajobrazami. Pojechaliśmy przez Czerwonkę, Czyste, Budki Piaseckie i
Elżbietów do Szymanowa i wróciliśmy przez Strugi, Skotniki i Bielice do
Sochaczewa. Dziś powtórzyliśmy wyczyn, tym razem przez Mikołajew i
Kawęczyn i o ile wczoraj było super, to dziś wiejący wiatr nas wykończył
i ledwo wróciliśmy do domu.
Wąska asfaltowa szosa, wiaterek i przydrożne kapliczki, gdzieniegdzie stare jeszcze drewniane chaty… lubię takie klimaty. Tą drogą kilka lat temu jeździłem do pracy Do Bakomy w Elżbietowie, tam właśnie robi się słynne jogurty. Nie fascynują mnie obiekty industrialne, ale błyszczące w polu kukurydzy silosy i hale sprawiają wrażenie jakiejś bazy kosmicznej, którą ktoś przez pomyłkę pobudował na Ziemi. Zaraz za Elżbietowem znajduje się Szymanów i to już jest miejscowość wielce ciekawa. Znajduje się tu Zabytkowy kościół i Sanktuarium Maryjne.
Wąska asfaltowa szosa, wiaterek i przydrożne kapliczki, gdzieniegdzie stare jeszcze drewniane chaty… lubię takie klimaty. Tą drogą kilka lat temu jeździłem do pracy Do Bakomy w Elżbietowie, tam właśnie robi się słynne jogurty. Nie fascynują mnie obiekty industrialne, ale błyszczące w polu kukurydzy silosy i hale sprawiają wrażenie jakiejś bazy kosmicznej, którą ktoś przez pomyłkę pobudował na Ziemi. Zaraz za Elżbietowem znajduje się Szymanów i to już jest miejscowość wielce ciekawa. Znajduje się tu Zabytkowy kościół i Sanktuarium Maryjne.
Kapliczka i krzyż na Czystym |
A to już widoki wsi Dębówka |
Fabryka Jogurtów w Elżbietowie - Bakoma |
Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wzniesiono w 1667 i był początkowo dość mały, bo parafia obejmowała pałac i jedna wieś. Rozbudowano go pod koniec XVIII w, bo wierni przestali się w nim mieścić, parafia zaczęła się rozrastać. Znajduje się w niej najstarszy, bo z XVII w obraz wotywny Matki Boskiej Różańcówej, zwanej też Szymanowską. Nie obejrzeliśmy go, bo kościół był zamknięty.
Do rozwoju parafii przyczynił się ród Sanguszków, do których z początku należał pałac znajdujący się obok kościoła. Obecnie jest tam Sanktuarium Matki Boskiej Jazłowieckiej, bo posiadłość odkupiły w roku 1905 siostry z Zakonu Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek. Pospacerowaliśmy sobie po parku w towarzystwie przemykających co chwila po alejkach sióstr. Znajduje się w nim mauzoleum, gdzie przenoszą się zakonnice już na wieczny spoczynek. Wyjątkowym obiektem jest, stara bo datująca się na lata 1780-82 fontanna, którą jeden z właścicieli pałacu Feliks Łubieński sprowadził z zagranicy, podobno jedyna taka w Polsce. Niestety nie działa.
W klasztorze niemal od początku siostry zajmowały się nauczaniem. W trudnych czasach prześladowań przez władze carskie, zakonnicom udało się założyć wpierw szkółkę dla dzieci wiejskich, a następnie mieszczące się tam do dziś gimnazjum żeńskie. Kiedy w latach 1914-15 Szymanów objęła zawierucha wojenna, szkołę zastąpił na 2 lata szpital.
Podczas następnej wojny w klasztorze rozpanoszyli się Niemcy i znów zamknięto siostrom szkołę. Ale nauczanie odbywało się potajemnie nadal, mało tego, drukowano podziemną prasę, ukrywano Żydów i pomagano partyzantom.
Widok na kościół z bliska i Matka Boska Szymanowska |
Detal Bramy i Figura Św Floriana |
Pałac w Szymanowie, obecnie siedziba sióstr |
Fontanna w parku. |
Idziemy jeszcze na cmentarz. Chyba tradycyjnie już przy wejściu natykam się na pomnik i mogiły z czasów II wojny. Tym razem upamiętniające ofiary bombardowania transportu kolejowego w niedalekiej Piasecznicy. Obok, na prawo od wyjścia znajduje się osamotniony kurhan. Lakoniczne epitafium – Ofiary zarazy 1915. Ale tu spoczywają też żołnierze, zmarli w wyniku tyfusu i cholery, ci którym siostrzyczki w klasztorze nie pomogły.
Cmentarz należy do bardzo urokliwych |
Wracając odwiedzamy Strugi. Znajduje się tam wyjątkowa budowla. Otóż do neorenesansowego pałacyku jeden z jego właścicieli, Stanisław Glezmer dobudował w 1910 roku tzw. pawilon japoński i wynajął architektów, żeby przerobili go właśnie w tym stylu. W pałacyku znajdowały się też cenne zbiory kultury orientalnej i biblioteka, było tam muzeum, pierwsze na ziemi Sochaczewskiej. Potem przeszedł w prywatne ręce, miała tam siedzibę firma nasienna Plantico, gdzie kiedyś miałem nawet praktyki.
Dziś dworek jest opuszczony i zaniedbany, ale jeszcze na szczęście nie zaczął popadać w ruinę. Wiem, że był wystawiony na sprzedaż i ktoś go chyba kupił, bo widzę, ze w parku została postawiona figura Św Franciszka i widać ślady opon na podjeździe. O wiele bardziej przeraził mnie widok budowli w parku, nie mam pojęcia co to takiego, ale dach się zapadł i stropy w środku też.
Z ciekawostek powiem, że kiedyś pałac należał do Łuszczewskich. Zaprzyjaźniony z jednym z jego posiadaczy Sienkiewicz przyprowadził tu na posiłek Kmicica.
"Zdarzyło się, że pod Sochaczewem hultajstwo szwedzkie i niemieckie obległo pana Łuszczewskiego, starostę sochaczewskiego, zaskoczywszy go w prywatnej jego majętności, w Strugach. Ów, wojennego humoru będąc, choć stary, bronił się mocno. Nadjechał właśnie na to pan Kmicic, a że mu już cierpliwość jako wrzód nabrała, gotowy pęknąć z lada powodu, więc pękła właśnie pod Strugami. Pozwolił tedy "prać" Kiemliczom i sam uderzył na szturmujących tak potężnie, że rozbił ich, wysiekł, nikogo nie żywił, jeńców nawet potopić kazał"
Tutaj też narodziła się wyjątkowa kobieta, córka jednego z zarządcy Klemensa Czarnowskiego - Barbara Bronisława Czarnowska, która jako pierwsza kobieta zdobyła szlify podoficerskie w wojsku polskim.
Pałacyk ktoś chyba właśnie kupił, co dało mi okazję do porobienia zdjęć z bliska |
"Japoński pawilon" |
Niedaleko Strug znajduje się Mikołajew, z kościółkiem z roku 1815, którego budowę rozpoczął Jan Paweł Łuszczewski (Tuż za kościołem znajduje się grób Łuszczewskich) Cmentarz zresztą pochodzi z tego samego roku i jest jednym z ciekawszych, jakie dotąd w okolicy widziałem. Co za przypadek, gdy wychodziłem zerknąć na rowery, jakaś pani zaczęła mi się uważnie wpierw przyglądać, a następnie usłyszałem wesołe „dzień dobry”. Nie mogłem poznać i nie spodziewałem się tu nikogo znajomego, kobietka też z początku nie bardzo wiedziała chyba kim jestem, w końcu skojarzyliśmy, że przecież znamy się z pracy. Bardzo chętnie zaczęła nas oprowadzać po cmentarzyku. Pokazała Grób Heleny Ślewińskiej, matki słynnego Polskiego malarza, rodzinny grobowiec Brudzińskich, gdzie leży pierwszy rektor i założyciel Uniwersytetu Warszawskiego, a nawet guwernantki którychś z dziedziców okolicznych włości, Elise Ouley.
Natomiast Niemcom podczas okupacji spodobały się kościelne dzwony. Tak bardzo, że je sobie zabrali.
Kościół w Mikołajewie.
Grobowiec Łuszczewskich i Heleny Ślewińskej
Grobowiec Glezmerów widać z bardzo daleka. Góruje nad wszystkim grobami.
Zahaczyliśmy o Skotniki, gdzie stoi kolejny pałac, też należący kiedyś do Łuszczewskich, potem będący własnością PGR. Dziś znajduje się w rękach prywatnych. W Bielicach konsternacja. Przejazdu bronią kozły, a jeden przygląda się dość podejrzliwie. Na szczęście orientuje się, że na chodniku nie rośnie trawa i schodzi majestatycznie z drogi. Ostatnim przystankiem jest kolejny cmentarz wojskowy z czasów I wojny światowej, żołnierzy carskich, poległych w latach 1914-15.
Pałac w Skotnikach w trakcie remontu jak widać.
Pomnik na cmenatrzu wojskowym w Bielicach
I widok ogólny na cały cmentarz.
Kozioł, powiadasz...
Uciekamy przed zmierzchem… trzeba być w domu zanim się ściemni, nie mamy oświetlenia, a już jest koło 19. Mijamy jednostkę wojskową w Bielicach, ogromną połać lasu z lotniskiem w środku. Kiedyś jak byłem mały nad miastem latały migi, robiąc niesamowity hałas.Dziś jest cicho...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Trzy grosze