piątek, 17 czerwca 2016

Dziękuję Panie konserwatorze!

Są miasta, powiaty, gdzie dba się o zabytki. Niestety nasz do nich nie należy. Pieniędzy brak... Zależy oczywiście na co, ale... brak. Pozwoliłem sobie kiedyś popełnić błąd i napisać do konserwatora zabytków w sprawie dwóch ciekawych budowli, które napotkałem na swych trasach jeszcze w 2013 roku. I nawet odpowiedź dostałem, a co. Zapraszam po lekturze odpowiedzi do zabawy "znajdź różnice".



2013
2015  
2013

2015


czwartek, 16 czerwca 2016

2 Czerwiec "Wyprawa na cegły"

Nie wiem, czy jest dział historii, archeologii zajmujący się cegłami, często zastanawiałem się czego można się z nich dowiedzieć. Okazuje się, że student z politechniki Wrocławskiej opracował system szacowania wieku budynków na podstawie pomiarów rozmiarów cegieł. Ciekawe, choć moim zdaniem cegła może brać udział w budowie więcej jak jednego budynku i wykorzystana wtórnie, co jest udokumentowane w Sochaczewie, kiedy loklani Żydzi dostali cegły na budowę lokalnej synagogi ze... zburzonego kościoła. 
Kolega Łukasz, z którym przejechałem te kilkanaście kilometrów po okolicy zbiera cegły i interesuje się ich sygnaturami, uznałem że faktycznie, jest to dość ciekawa sprawa, a sygnatury na cegłach w okolicznych domach mogą być również interesującym źródłem informacji, np jakie działały w okolicy cegielnie, bo nie musiały być to wcale wielkie zakłady, które pozostawiłyby po sobie jakieś dokumenty. Trasa wiodła przez Kuznocin, Boryszew i Andrzejów Duranowski. Oto kilka ciekawostek z trasy.
Dokładne oględziny budynków nodkrywają ich ciekawostki nie tylko pod względem sygnatur na cegłach, ale tekże innych oznaczeń i drobnych detali architektonicznych. 

Obora w zrujnowanym gospodarstwie na Kuznocinie.


A na niej tabliczka z datą i inicjałami - 1928 P.I. 
Dom obok przystanku na Malesinie
Ten dom stał już bliżej Dachowej.
"Wujtowizna".
Błonie

  
Kolejna obórka, z ciekawym detalem architektonicznym w kształcie krzyża. Andrzejów Duranowski.









środa, 15 czerwca 2016

Miejsca opuszczone

14 czerwiec 2016, trasa rowerowa - Karwowo, Adamowa Góra, Juliopol, Młodzieszyn, Marysin, Mistrzewice, Żuków, Chodaków. Tak mniej więcej, można skonfrontować z mapą, wprawdzie nie idalnie oddającą naszą podróż, bo zabrakło możliwości wyznaczenia jej przez kawałek wiądący przez tory i jakiś nieoznaczony leśny dukt. Ogółem ponad 30 km, które rozciągnęły się w czasie przez szperanie w różnych dziwnych miejscach. 
W Adamowej Górze na rozstaju drogi, która wiedzie na Młodzieszyn, stoi ciekawy krzyż. Nie wygląda na pierwszy rzut oka na stary, ale przy bliższych oględzinach...



1897 rok.

A poniżej już Marysin, chata w stanie z 2016 i... hmm, gdzieś z poczatku lat 90. Czas nie jest łaskawy dla porzyconych domów.



Kolejne ciekawostki z Marysina. Cegły z odciskiem palcy robotnika cegielni. Kiedyś, gdy cegły się robiło ręcznie taki pracownik nazywał się strycharzem. Nie mam pewności, czy cegła była robiona ręcznie, ale na pewno te ślady zostawił człowiek, który odkładał ją do wysuszenia. Człowiek, ktorego już dawno nie ma.



 Pominę na razie wizytę w jakimś opuszczonym PGRze w Mistrzewicach, gdyż o wiele ciekawsze obiekty znaleźliśmy w Żukowie. Po jakimś rozebranym domu został tylko fundament i podmurówka ganku, ale przed nim znajdował się też jakiś dziwny murowany przyczółek. Nieco obok w szczerym polu, niezwykła rzecz - kapliczka, chciałoby się rzec przydrożna, gdyby można było o jakiejś drodze mówić. Jej pozostałość stoi w szczerym polu. Po drodze, która musiała wieść ku Bzurze do jakiegoś brodu  nie ma ani śladu, wokół tylko pole kukurydzy.









Na koniec mapka naszej eskapady:

niedziela, 5 czerwca 2016

Mapka przejazdu 5 czerwca


Czyli znów wycięliśmy poza powiat w stronę księstwa... Stary Dębsk i Braki to jeszcze nasi, ale dalej już księżaki.  Tego dnia w końcu dojechałem tam, gdzie się wybierałem od 3 lat, do mauzoleum w Złotej. 
Najciekawszą chyba miejscowością na naszej drodze jest Sromów, dzięki zapewne Państwu Brzozowskim z których dzieł powstało lokalne muzeum. Było zamknięte jak przejeżdżaliśmy. Wstyd przyznać, ale o tym, że Chełmoński urodził się w niedalekich Boczkach, dowiedziałem się dopiero przejeżdżając przez tą miejscowość. A jest tam i kościół i dworek należący do Chełmońskich. Raczej dość zaniedbany.
W stronę Łowicza zachowało się bardzo dużo chat drewnianych, niektóre wyposażone w bardzo ładne ganki. Niestety, większość z nich kryta obrzydliwym eternitem.  Przejeżdżając przez Sromów nie dało się też nie zauważyć większej ilości kapliczek i krzyży. Tak jakby każdy chciał mieć swoją Bozię przed domem.