czwartek, 26 listopada 2015

Zbrodnia w Kurdwanowie


30 maja 1937 roku taką wzmiankę podała Gazeta Wągrowiecka. Dziwnym trafem, trafiłem na osobę, której Babcia zapamiętała tą historię i była w stanie sprostować niektóre fakty:
Rzecz się miała faktycznie w majątku Łukasza Teofilaka, ale nie jego synowie dokonali mordu. Wdowiec Teofilak poślubił wdowę (podobno rodzina o tym nazwisku mieszka do dziś w Kurdwanowie, więc go nie podam) i to jej synowie obawiali się, że majątek zostanie w rękach Teodora, który pobierał nauki w Warszawie i przyjechał akurat pomóc ojcu w gospodarstwie. Po dokonaniu zbrodni usiłowali ucieczki, ale zostali zatrzymani przez policję...

środa, 25 listopada 2015

Dębówka - cmentarz ewangelicki

Znów wycieczka w zagubioną przeszłość. Cmentarz ewangelicki w Dębówce, w lato twierdza z krzewów niezdobyta, dziś odsłonił skryte mogiły. Podczas dzisiejszego wypadu, wraz z pracownikami sochaczewskiego muzeum dokonaliśmy małej dokumentacji cmentarzyka.

Zarys cmenatrza stanowi dość wyraźny niski wał, na planie prostokąta. W środku zachowanych jest conajmniej kilka nagrobków, natrafiliśmy też na dwie zachowane inskrypcje.  Krzyż drewniany, pokażnych rozmiarów stał zapewne na wprost niegdysiejszego wejścia.
Z dwóch bardzo wysokich smukłych pomników tablice z inskrypcjami wyparowały, prawdopodbnie były metalowe i powędrowały na skup.











niedziela, 15 listopada 2015

11 listopada

Kolejny 11 listopada za nami. Ograniczę się do wydarzeń na których byłem obecny.
Zacznijmy od plakatu, który promował obchody tak ważnego dla Polaków święta.


O 14 udałem się na wykład Jakuba Wojewody pt. "Sochaczew 1918". Na wykładzie przytoczona była relacja wyzwolenia miasta i rozbrojenia stacjonujących tu Niemców. To niezwykle ciekawe świadectwo ma się pojawić na stronie muzeum.
Następny punkt programu to nasza prezentacja. Piszę nasza, czyli StaregoSochaczewa.pl. "Sochaczewskie drogi do niepodległości" to zbiór zdjęć, obrazujących I Wojnę Światową, Legiony, Zniszczony Sochaczew, oraz pozostałe po dziś dzień mogiły z lat 1914-18, a także pomniki upamiętniające tamten okres. Prezentacja do obejrzenia pod linkiem. 



Ostatnią  atrakcją była rekonstrukcja wyzwolenia Sochaczewa na placu Kościuszki. Rozbrojono Niemców, stacjonujących w mieście. Następnie zdarto biało-czerwono-czarną flagę z masztu, odpruto z niej czarny pas i ponownie wciągnięto już naszą, biało czerwoną flagę. Poniżej kilka zdjęć z inscenizacji:

Członkowie grupy rekonstrukcyjnej już na placu.



Przygotowanie biało-czerwonej flagi do zawieszenia na maszcie.



piątek, 9 października 2015

Szlak żołnierza Wehrmachtu

Na Ebay pojawiła się seria zdjęć, według których można opisać mniej więcej marszrutę oddziału żołnierza, który robił zdjęcia. Zakładam po równym i starannym charakterze pisma, iż był to ten sam. A więc zacznijmy od od początku:

5 wrzesień 1939 - Jeńcy polscy sfotografowani przy drodze. Gdzie mogło być zrobione zdjęcie? Zrobił ich kilka.



Zdjęcie wozu pancernego bez daty. Datę jednak znajduję na innej odbitce : 8.9.39. Weg auf Warshau może oznaczać szeroko rozumianą okolicę.



11 wrzesień 1939. Sanitariusze doglądają rannych. Zdjęcie zrobione nad Bzurą.



15 wrzesień: Anonimowy na zdjęciu kościół nad Bzurą, to dobrze znany kościół w Kozłowie Biskupim.





16 Wrzesień - Pobojowisko w Bronisławach. Zdjęcie grobu obok bez daty sygnowane jako Janów.





Skład zdobytej polskiej broni - 20 wrzesień. Nie podpisał zdjęć bo pewnie sam nie wiedział gdzie jest.




Babice - 24 i 25 wrzesień. Widać nocowali z 24 na 25.




27 wrzesień - Droga na Warszawę.





Festung Modlin Brücke & Offiziere des Batl. vom I.R. Rgt. 73 19 ID
Zakładam że 27 dojechali do Modlina. Tu wehrmachtowiec zaszalał, zapewne twierdza mu się spodobała.


 A może rozwałka jaką zrobili...




Typy porobili sobie nawet zdjęcia pamiątkowe z opisem:



Na początku października nasz fotograf dociera do Warszawy.



Na tym kończymy wycieczkę. Pozostają jeszcze dwa nieokreślone w czasie i miejscu wraki.






wtorek, 6 października 2015

Październikowy wypad do Matyldowa

06.10.2015 
Na dojazd do Matyldowa i powrót do Sochaczewa mieliśmy tego dnia 3 godziny. Aż nadto, jeśli pominąć ceremonię robienia zdjęć wszystkim przydrożnym ciekawostkom. Wyjazd zaczął się niefortunnie, jakieś krzaki wkręciły mi się w koło, luzując szprychy i jechałem na lekkiej ósemce.
 Wjeżdżając do Matyldowa trafiamy na feralny zakręt. Obfituje on nie tylko w wypadki, ale też krążą o nim pogłoski, że silniki samochodów gasną w tym miejscu i nie chcą zapalić. Obok szosy, pod przydrożną wierzbą krzyż niewielki, drewniany luzem położony świadczy prawdopodobnie o jakiejś tragedii.
Celem wyprawy był cmentarz ewangelicki, pozostałość po Olendrach. Co można powiedzieć o samym Matyldowie? Cóż, mogę powtórzyć to, co odkrył Marcin Prengowski, autor książki "Olendrzy w Powiecie Sochaczewskim". Zabłoccy założyli Matyldów, sprowadzając tu kolonistów luterańskich. Wieś nazwano na cześć żony Cypriana Zabłockiego, Matyldy de Proft. Działo się to w roku 1827, a siłą rzeczy przybysze musieli mieć także swój cmentarz, który datuje się gdzieś na połowę XIX wieku. Po wskazowkach uzyskanych od pani napotkanej na posesji, trafiliśmy w końcu do niego, skrytego w gęstwie krzewów....

Tu świerszcze polne, pomiędzy kamienie
Przed nadgrobowym pochowane słońcem,
Jakby mi chciały nakazać milczenie:
Sykają. — Strasznym jest Rapsodu końcem:
Owe sykanie co się w grobach słyszy —
Jest objawieniem — jest i pieśnią ciszy.
(J. Słowacki)

Z trudem znaleźliśmy jakąś lukę między krzewami, by wejść do środka. Nic ponad pieśń ciszy nie docierało tam do nas... Wśród zapomnianych i potrzaskanych mogił, zatopionych w gęstwinach, szukaliśmy grobu ocalałego, który dałby jakieś świadectwo o pochowanych tu ludziach. Nic tylko ułomki kamieni z fragmentami niemieckich słów. Nagle, przedzierając się przez chaszcze, odwróciwszy się już z rezygnacją, stanąłem wobec krzyża żeliwnego, kutego, który jako jedyny ostał się cały wśród resztek pomników. Jakim cudem go minąłem? August Krentz, zmarły w 1908 spoczywa w jedynej ocalałej mogile cmentarza, którego granice wyznaczają jednynie drzewa wyrastające ponad gęste krzewy. Obok ułomek metalowy przy samej ziemi świadczy o istnieniu drugiego, bliźniaczego krzyża, który stanowiąc zapewne wartość materialną, wywędrował w świat...







Stary Matyldów leży po południowej stronie drogi i gdzieniegdzie zachowało się trochę charakterystycznego budownictwa. To najstarsze odchodzi już niestety w szybkim tempie w niebyt. Np. okazałą chatę z glinianych cegieł, którą sfotografowałem kilkanaście lat temu można zobaczyć już tylko na zdjęciu, nie wytrzymała naporu lat i opuszczenia. Z końca lat 30 pochodzą dwie obory, murowane, solidne, na których widnieje tabliczka z datą i inicjałami A.W.  Nawet komórka jakaś niewielka przterwała do czasów dzisiejszych. W latach czterdziestych wysiedlono stąd ludność, która to wszystko pobudowała. Niemiecka mowa wtedy była bardziej kłująca w uszy, niż kiedykolwiek. Czy słusznie? Jak mieszkańcy Matyldowa zachowywali się w czasie okupacji? Różne są przekazy. Niektórzy z pewnością z sentymentem witali rodaków i powpisywali się na folkslisty. 
Wracamy z wycieczki pod wiatr. Być może ten krótki wypad to już ostatnia wycieczka w 2015 roku...

czwartek, 3 września 2015

Cmentarz Granica 7 czerwca 2015

Nadal 7 czerwiec. Na cmentarz na Granicy trafiamy po krótkim błądzeniu. Ot, jedziemy sobie i jedziemy dróżką, a cmentarza nie ma. Źle skręciliśmy, kierunkowskaz ktoś zdjął. Kiedy wracamy się we właściwe miejsce, trafiamy nie na mały cmentarzyk wśród drzew, ale na dość sporą nekropolię, której rzędy białych krzyży postawione są na planie sylwetki orła z rozpostartymi skrzydłami. Tego oczywiście nie widać z naszej ziemskiej perpektywy, ale ukazuje to jedna z tablic informacyjnych. Na taki koncept wpadł ppor. Tadeusz Świerczewski "Karol", który niedługo później również spoczął w tym miejscu - Niemcy zastrzelili go obok dzisiejszej ścieżki dydaktycznej, może kilometr dalej, 28 października 1942 roku.  W miejscu śmierci znajduje się druga symboliczna mogiła, którą odwiedziliśmy latem 2014 roku. Ppor. Świerczewski zajmował się szkoleniami kadry oficerskiej, w jednej z zaszytych w puszczy leśniczówkach. Niestety, Niemcy wpadli na jego ślad, a "Karol" został zabity podczas próby wydostania się z obławy.

Pośród białych krzyży znajduje się metalowy pomnik. Postawiono go w roku 1971, a autorem jest Władysław Dariusz Frycz, urodzony w 1929 roku artysta, specjalizujący się w rzeźbie z metalu. Frycz stworzył ekspresywny wizerunek skupionych w boju żołnierzy, którego siłą jest symboliczna wręcz prostota. Prostota to pozorna, gdyż te wycięte z blachy twarze w zestawieniu z padającym światłem zaczynają wyrażać uczucia - determinacji, zdecydowania, bólu i agonii. Pozy zastygłe są w ruchu, oto na szczycie sylwetka żołnierza unosi rękę do góry, niby w geście zagrzewającym do walki. Poniżej kolejna odrzucona jest do tyłu postrzałem i  niemal wypada z tej piramidy, tworzonej przez postacie przymierzone do salwy w nadciągającego wroga. U ich stóp w bolesny grymas układa się oblicze rannego...
W szczelinach pomnika stoją znicze. W jesiennym półmroku listopadowego święta refleksy z  ich płomieni dodają tym wyciętym z metalu twarzom zapewne jeszcze inny wyraz.
I białe krzyże kontrastujące ze świeżą zielenią traw... w równych rzędach, jakby stały na baczność. A data na nich jednakowa, 1939, 1939, 1939... Ten rok, zakończył wiele marzeń, bo kim by się stali ludzie, którzy potrafili tak bohatersko zginąć za Polskę, gdyby mogli żyć dla niej?



Porażający brak szacunku - ukradziono pamiątkowe tablice.