Herb Gminy Sochaczew |
Pierwsze skojarzenie z nazwą Sochaczew wiąże się z narzędziem rolniczym. Ot, wziął sobie jakiś dawny kmieć dwa kije (sochą zwane), zaorał nimi pole i okolice okrzyknięto zaraz Sochaczewem, mianując jeszcze dodatkowo pracowitego chłopa Czewem. Taką historyjkę usłyszałem kiedyś na lekcji polskiego we wczesnej podstawówce. Na zasadzie prostego skojarzenia z inną legendą, o mezaliansie rybaka Warsa z syreną Sawą, powstał trochę mniej romantyczny mariaż Sochy z Czewem...
Wg. innej wersji, przytoczonej przez regionalistę
Jana Kościńskiego w numerze 3 Echa Sochaczewskiego z 18 czerwca
1927 rolnikowi się owo narzędzie zepsuło, a w zamian za naprawę,
przejezdny jakowyś fachowiec, zażyczył sobie, żeby całe osiedle
nazwało się Socha, na co mieszkańcy chętnie przystali, być może
ze względów czysto ekonomicznych, gdyż nie zachowały się żadne
cenniki ani rachunki z tamtych czasów, opiewające na tego typu
usługi.
Owo radło przejęło zresztą nazwę prawdopodobnie
od rozgałęzionych drzew, a wg. Stanisława Rosponda - językoznawcy,
sochacze to właśnie suche gałęzie i to właśnie od nich może
pochodzić nazwa naszego miasta, jako że niby wokół nie było nic
innego, jeno połacie krzaków i drzew. A stąd już tylko jedna
literka do dopełnienia pełnej nazwy miasta. Ale czy to była tak
naprawdę na tyle wyróżniająca naszą miejscowość cecha spośród
innych średniowiecznych osad, które prawie wszystkie leżały
pośród kniei, by aż nazwać ją na cześć zeschłych badyli?
Być może z gałęziami, lub z rozwidlonym kijem,
pojawili się w naszym grodzie inni sochacze, - handlarze mięsem.
Socha tym samym przestała być narzędziem oracza, a zaczęła
służyć rzeźnikom i kupcom. Ba, nawet targi na których pojawiali
się chłopi z mięsiwem nazywano sochaczkami. Przywilej na sochaczki
miały tylko miasta i był on poprzedzony nadaniem prawa targu. To
znów nasuwa pewną wątpliwość, co było pierwsze, jajko czy kura
i czy przypadkiem nazwa miasta nie jest starsza od tych targów.
Przyjmując datę nadania praw miejskich Sochaczewa na rok 1324 (wg
Bogusława Kwiatkowskiego), można zakładać, że wcześniej osada
nie miała owych przywilejów i tym samym, że nazwa miasta pochodzi
jednak od czegoś innego... A nazwa Sochaczew pojawia się w
dokumentach już 100 lat wcześniej.
Tymczasem słówko socha wędrowało dalej i
zmieniało formy (np. wyraz rosocha ma podobne znaczenie, jak
sochacz, a miejscowości o nazwie Rosocha jest mnóstwo). Z
drzew i kijów na mięso przeniosło się na widły, poroże i nie
wiadomo gdzie jeszcze by zawędrowało, gdyby nie odeszło do lamusa.
Jak na razie nic chwalebnego w nazwie naszego bądź
co bądź starego grodu nie widać. Nie wątpię, że badaczom doby
PRLu było na rękę kojarzenie jego miana z chłopskim narzędziem i
z ludźmi pracy, zmagającymi się z rolą lub trzodą mięsną, ale
mimo wszystko czuć jakiś niedosyt w tej nomenklaturze...
Ale oto w "Głosie Wileńskim", nr
44 z roku 1817 słynny historyk i badacz dziejów z dawnych lat,
Teodor Narbutt pisze:
"Jest tradycyja jakoby Sochaczew nazywał się
dawniej Sochin-Czerwny. Czerwny w słowiańskim znaczy czerwony,
Sochin nie tylko sochę ale i słup, kolumnadę oznacza. „Wypadnie
zatem to nazwisko dawne Sochaczewa tłómaczyć kolumnada czerwona."
Na pierwszy rzut oka teoria Narbutta wydaje się
dziwna. Skąd tu niby jakieś kolumny? Może znów chodzi o jakieś
drzewa? Ale... jakby spojrzeć na wzgórze zamkowe i wziąć po uwagę
obronny charakter grodziska, to kusząca wielce jest teza, że
chodziło o podporę militarną. Udokumentowana i poparta pracami
archeologicznymi historia zabudowy wzgórza sięga wieku XII, ale to
nie wyklucza wcale, że istniała już dawniej, tym bardziej że w
XIX wiecznej i wcześniejszej literaturze pojawiają się odniesienia
do czasów sporo odleglejszych. Natomiast o znaczeniu militarnym
Sochaczewa, niech świadczy fakt, że co wojna to był fortyfikowany
i z premedytacją rujnowany przez różne wojska które tu sobie
urządzały pola bitew.
Niestety, trudno rozwinąć tą tezę, Narbutt nie
wspomina, jaka tradycja wiąże się z nazwą miasta. Pisze tylko, że
nazwa była dość powszechna dla słowiańskich uroczysk, ale też
jakoś nie przetrwała w niezmienionym stanie do dnia dzisiejszego
chyba nigdzie...
Rozważania nad etymologią miana naszego grodu
postanowiłem ubrać w formę nieco gawędziarską, z racji, że
ciężko jest ustalić w przypadku miejsca, którego powstanie tonie
gdzieś w mrokach dziejów słowiańszczyzny, co jakiś nasz
praszczur miał na myśli.
Artykuł mojego autorstwa ukazał się w Expressie Sochaczewskim nr 51/52 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Trzy grosze