Gazeta
Bydgoska była organem prasowym związanym z NDecją, a że ta żyła z Sanacją, jak
pies z kotem, nie dziwi artykuł o naszym sochaczewskim dyrektorze gimnazjum,
Władysławie Wasungu, zwolenniku sanacji, przedstawiający go w niezbyt
korzystnym świetle. Jak widać, pan Wasung piastował w naszym mieście kilka
znaczących funkcji, więc uderzenie było dobrze wymierzone.
Gazeta Bydgoska 9 kwietnia 1930.
Znowu "sanacja" skompromitowana.
Protegowany
prezes kilku organaizacyj sanacyjnych i dyrektor gimnazjum fałszerzem i
defraudantem.
Czytamy w
warszawskim "Robotniku":
Niejaki p. Władysław
Wasung dyrektor" gimnazjum koedukacyjnego wydziału powiatowego sejmiku
sochaczewskiego, prezes Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem na powiat
sochaczewski. prezes "Strzelca", prezes Związku Byłych Wojskowych -
słowem filar pomajowej "sanacji". pozostaje pod oskarżeniem za
fałszerstwo i nadużycia. Pana Wasunga bronili do ostatka: pan pułkownik
Pieracki, na którego się Wasung ciągle powoływał, oraz pan Wojewoda Twardo, czy też urząd
wojewódzki.
Cała ta sprawa
przedstawia się jak następuje: Niektórzy członkowie wydziału powiatowego.
widząc szkodliwą gospodarkę p. Wasunga, przedstawili na posiedzeniu wydziału
powiatowego w dniu 10 maja 1929 roku jego "sanacyjną" działalność i
wydział powiatowy jednogłośnie postanowił wymówić p. Wasungowi posadę
dyrektora. P. Wasung odwoływał się do sejmiku, który na posiedzeniu w dniu 14 lipca
kwalifikowaną większością zatwieridził uchwałę wydziału powiatowego. P. Wasung zaczął wtedy
szukać ratunku w Warszawie u p. Wojewody Twardo i wiceministra Pierackiego. Zaraz
po posiedzeniu sejmiku, na drugi dzień. p. Wasung z p. starostą pojechali na
konferencję czynników decydujących w Warszawie, gdzie postanowiono p. Wasunga
za wszelką cenę btrzymać na stanowisku dyrektora gimnazjum. Od tego momentu
sprawa Wasunga była omawiana na każdem posiedzeniu wydziału, ale wyział
powiatowy stał niezłomnie na stanowisku uchwały z 10 maja. Dopiero na skutek
jakiegoś "tajnego pisma" z urzędu woj. p. starosta Reindl zawiesił
uchwałę wydziału z dnia 10 maja i, dzięki "urobieniu" sobie niektórych
członków wydziału, oraz wobec braku tym razem kwa1ifikowanej większości, sprawa
upadła i p. Wasung został na stanowisku dyrektora gimnazjum w Sochaczewie.
Panowie „sanatorzy“ bronili swego kolegi „sanatora“, ale dla tej obrony musieli
zdeptać dekret o ordynacji powiatowej, który wyraźnie mówi,
że „przewodniczącemu wydziału powiatowego przysługuje prawo zawieszania uchwał wydzia1u
pow. w okresie do 2 tygodni", a nie 4-ch miesięcy. W dn. 14 lutego 1930
roku została sk:ierowana do p. prokuratora przy sądzie okręgowym w Warszawie
skarga przeciwko p.
Władysławowi Wasungowi, któremu się zarzuca. że fałszował podpisy w miejscu.
przeznaczonem na pokwitowania; w ten sposób pobrał pieniądze za książki Fr.
Garncarka, księdza Stefana Zająca. dr. Czerwińskiego. woźnego Błaszczyka, dozorcy
gimnazjum Wróblewskiego i że pobrał
nieprawnie pobory ponadprzypadającą normę w sumie 2.600 zł 15 gr, że przekroczył
władzę przez samowolne zaangażowanie żony swojej na stanowiko nauczycielki (z
chęci zysku i ze szkodę 11.715 zł 51 groszy dla wydziału pow.) przyczem żona Wasunga
w rozkładzie godzin pracy wcale nie figurowała, a mimo to pobierała 648 zł 91
gr miesięcznie.
Trzeba dodać
jeszcze., ze w sprawie P. Wasunga z b. starostą p. Kuleszą z dn. 12 września 1929
roku zaginął dokument, kompromitujący p. Wasunga, a wydany przez Izbę Skarbową w
Warszawie, który znajdował się w aktach. Jak się ten „cud“ stał i kto za to
powinien odpowiadać, mógłby może powiedzieć coś
o tem p. minister sprawiedliwości?
I taki oto p. Wasung
usilnie popierany przez „sanację“ na dyrektora gimnazjum - miał dawać dobry
przykład młodzieży jako dyrektor, jako prezes BB, jako prezes "Strzelca" na
cały powiat sochaczewski.
Jak widać, przepychanki polityczne w przedwojennej Polsce wyglądały toczka w toczkę tak samo jak w dzisiejszej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Trzy grosze