poniedziałek, 15 czerwca 2015

Podróż do Wioski Widmo.


Krzyż na rozdrożu. Za nim droga na Czapliniec,
w lewo Miszory, w prawo Famułki Królewskie.


Rano godzina 7 pobudka i wyjazd. Jazda do puszczy skraca się do godziny jazdy, pomimo, że omijamy wszystkie główniejsze drogi, na których jeżdżą pierdzikółka. I tak wzdłuż torów do Chodakowa, kawałek szosą na Plecewice, żeby odbić w ulicę Smolną i dojechać do Wólki Smolanej. Dalej przez Famułki Brochowskie i Lasocin do Miszor... Tu rozdroże. Ale dziś celem będzie wieś widmo - Famułki Królewskie, o których pisałem już wcześniej.
Wraz z naszym wjazdem do puszczy zaroiło się od gzów i much. Po raz kolejny nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przyroda upomina się o swoje, broniąc dostępu do miejsc gdzie mieszkał człowiek. Kiedyś. Jedziemy wygodną leszówką wokół drzew. Nawet jeszcze gdzieniegdzie stoją całe puszczańskie chałupy, choć zdewastowane i zrujnowane. Wejście do nich grozi połamaną w spróchniałej podłodze nogą, albo raną głowy od jakiejś spadającej dechy, czy cegły, więc zdjęcia robię zachowując dystans.


1 kapliczka w Famułkach

Pierwsza chałupa...






Budynek Stacji Badawczej.



Poza tym ostały się jedynie prześwitujące tu i ówdzie
wśród traw fundamenty, nawet niewidoczne za bardzo z drogi. Drzewa owocowe i kasztanowce, też rosnące tu gościnnie, świadczą o bytności człowieka, tak przecież niedawnej. I kapliczki, 3 dość blisko siebie. Przed tzw. Krzywą Górą ze 3 chałupy zamieszkałe jeszcze przez ludzi. Znów rozdroże. Szlak czerwony wiedzie do Dębu Kobendzy, badacza puszczy, botanika, który stworzył projekt rezerwatu. W sumie chcieliśmy zobaczyć ten dąb i wracać, ale chęć dalszej jazdy jest przemożna. Jedziemy szczytem góry porośniętej lasem, właśnie chyba owej Krzywej Góry. Mijamy mogiły żołnierzy września. Lekarza i 7 rannych żołnierzy, których dopadli Niemcy. Ile jeszcze kości spoczywa w tych lasach, ile mogił o których nikt nie ma pojęcia? 


Ta kapliczka upamiętnia pomordowanych przez Niemców.





Byliśmy pewni, że to sławna i chroniona w puszczy Lilia Złotogłów.
Tak naprawdę to zwykła Lilia Ogrodowa.





Telepie nas na korzeniach i zanosi na piachach. Trzeba zejść z roweru. Tak szlak rowerowy stał się przez pewien czas pieszy. Spacer dał nam świadomość panującego upału, robactwo dołożyło swoje wrażenia. 

Na Krzywej Górze...


Zmierzamy w kierunku Górek, w których byliśmy już w zeszłym roku, kiedy pisałem o historii płonących kościołów. Mijamy parę osób na rowerze, jeden starszy mężczyzna dopytuje się, czy dużo jeszcze tych piachów. W lesie, już w Górkach stoi kapliczka z nietypową figurą - Pietą. Ale oto już Górki, w których trwa odpust. Msza się właśnie skończyła i kościół jest otwarty, więc zaglądamy do środka. Ładny ołtarz. Rzuca się też w oczy gablotka z monstrancjami wyciągniętymi z pogorzeliska. Postawiona przed kościołem kapliczka z okazji kanonizacji Jana Pawła II, też została postawiona po naszej wizycie. Tych szczegółów nie widzieliśmy podczas ostatniej wizyty. Wracamy przez Górki ponownie zatrzymując się pod ołtarzem przy Sośnie Powstańców. Usłany jest suszonymi liśćmi i kwiatami, wszak niedawno było Boże Ciało. Zapach suszu jest niezwykle przyjemny i intensywny. 







Za chwilę mijamy szerokie rozlewiska, niżej chyba położony fragment Pożar, gdzie nie było słychać rechotu żab, ale prawdziwy jazgot tych płazów. Co ciekawe tylko z jednej strony drogi. Kolejnym etapem naszej wyprawy, już w drodze powrotnej jest Granica. Tam też już byliśmy i ale nie odwiedziliśmy cmentarza wojskowego. Znajduje się na nim pomnik ku czci poległych żołnierzy Armii Poznań i Pomorze, którzy zginęli w dniach 16-18 września. Tadeusz Kutrzeba napisał, że puszcza stała się grobem Armii Poznańskiej. W tamtym czasie, podobnie jak w dniu naszej wyprawy sucha jak popiół, przerzedzona piaszczystymi połaciami, nie dawała wystarczającego schronienia dla koni i ludzi, zwłaszcza przed lotnictwem. Na Granicy pochowano 800 żołnierzy i jest to chyba największa puszczańska nekropolia. Tym samym las przestał być na tysiąclecia pomnikiem jedynie przyrody, stał się także świadectwem martyrologii polskiego żołnierza. Napiszę jeszcze o tym cmentarzu, gdyż zrobił na mnie duże wrażenie. Jest to zarazem ostatni etap naszej wycieczki, Postanawiamy wracać trasą przez Żelazową Wolę. Wiać zaczęło w pewnym momencie, a w okolicy Dzięglewa zatrzymałem się by spojrzeć na symboliczną mogiłę pięciorga dwudziestolatków, którzy zginęli w tym miejscu w wypadku samochodowym. Jakże inna to śmierć od tej puszczańskiej… Tam poświęcenie, tu brawura zakończyła doczesną drogę człowieka. Jedną z ofiar wypadku – Radka poznałem osobiście niedługo przed śmiercią w pracy. Wydał mi się sympatycznym, młodym człowiekiem, może trochę zbyt roztrzepanym. Jeśli ten przydrożny kamień z krzyżem skłoni do refleksji , choć jedną przejeżdżającą tędy osobę, to warto je stawiać i uzmysłowić jej, że życie jest kruche…





W miejscu narodzin kompozytora pojawił się nowy obelisk. O ile niektórym odbija palma, to Fryderykowi odbiła dla odmiany wierzba. Słup kojarzy skojarzył mi się z dawnymi wyobrażeniami Światowida, którego twarze obrócone były w cztery strony świata. Uznałem pomnik za dość zabawny. 

 


  Pod wskazanym adresem dowiaduję się, że pomnik jest na sprzedaż. Możliwe zatem, że niekoniecznie zagości w Żelazowej Woli na stałe. Pod wskazanym adresem można się na stronie internetowej znaleźć następujące informacje:



Pomnik przedstawia Chopina jako bożka muzyki.
W swojej formie przypomina pogańskie bóstwo - Światowida.


Podstawą pomnika jest pień wierzby - symbol Mazowsza (o średnicy 70 cm i wysokości 1 metra) zwieńczony obrysem granic Polski.
Środek zajmuje słup ozdobiony znakami muzycznymi, reprezentującymi wota dla bóstwa.
Na słupie osadzona jest płaskorzeźba, przedstawiająca twarz Chopina, zwrócona na cztery strony świata (nawiązanie symboliką i formą do bóstwa pogańskiego Światowida).
Całość pomnika wieńczą gałęzie, zakończone rzędami pięciolinii, na których zostały zapisane fragmenty utworów Chopina (Polonez Cis – moll op. 26 no. 1; Mazurek B-dur op.7 no.1, Etiuda rewolucyjna op.10 no. 12, Preludium E – moll op. 28 no.4, Walc H- moll op. 69 no.2).

wtorek, 2 czerwca 2015

Kapliczka - Roztropna

Przez Roztropną przjeżdżałem z Anią 3 maja 2015 roku. W sumie oprócz tej mądrej nazwy, nie znalazłem nic szczególnego o tej wsi, oprócz faktu, że leży w gminie Nowa Sucha. Zrobiłem natomiast zdjęcie kapliczki, która jest o tyle ciekawa, że znajduje się na niej proste malowidło, nieznanego artysty ludowego, przedstawiające rolnika, który oderwał się od orki w polu, by pomodlić się przy przydrożnym krzyżu. Poniżej prośba:

 "Boże błogosław rolników Gromady Roztropna i Jeżówka"

I data 1930...



Kapliczka jest pomalowana na niebiesko i żółto. Jeżeli ktoś myśli, że ich kolory są przypadkowe to jest w błędzie. Błękit w chrześcijaństwie jest uznawany za kolor Maryjny, dlatego większość kapliczek z Matką Boską ma taką właśnie barwę. Błękit kojarzy się także z niebem i jest symbolem granicy ludzkiego poznania, kolorem transcendentnym. Żółty to kolor słońca i złota, symbolizuje najwyższe wartości.

Nie wiem, czy ludzie odnawiający współcześnie kapliczki zdają sobie sprawę z tej symboliki, czy kierują się tradycją, że tak zazwyczaj malowano. Symbolika obecnie ma chyba mniejsze znaczenie, niż kiedyś, a na pewno ulega nieustannym zmianom... Jak wszystko.

Mogiła Marysinek

Marysinek to wieś w gminie Nowa Sucha. Przejeżdżaliśmy tamtędy z Rafałem 17 maja 2015 roku. Z daleka rzuca się w oczy przydrożny kopiec, na którym obecnie stoi symboliczna mogiła poświęcona żołnierzom, którzy polegli w Wielkiej Wojnie. Cmentarz nazywa się Cztery Topole, choć obecnie rosną tam tylko dwie. Dzięki Kubie Wojewodzie z sochaczewskiego muzeum dowiedziałem się paru ciekawych faktów na temat jego odnowienia, a historia, którą opowiedział świadczy o tym, że jak wójt robi piknie, to nie znaczy, że robi dobrze. 

Fotki autora z 17 maja 2015


Pięknie że społeczność Gminy Nowa Sucha zadbała o pamięć bezimiennych żołnierzy. Te imiona jednak tu były na obelisku, który niszczał przez dziesięciolecia, aż się rozsypał. Zostały dwa przyczółki od furtki, wykonane z kamienia polnego, które niestety zamieniono tymi... hmm...  widocznymi na zdjęciu klockami.

Jakub Wojewoda udokumentował wygląd cmentarza w roku 2008 i dzięki temu mogę tu pokazać jak  wtedy wyglądał:

Jeszcze z 4 topolami *

Wspomniany przyczółek furtki.*

Plan ogólny cmentarza *
Jaki był sens likwidowania tych przyczółków, które pomimo upływu czasu były w bardzo dobrym stanie, pojęcia nie mam. Jedno jest pewne, postałyby jeszcze o wiele dłużej niż te dostawione słupki.


* Dokumentacja sporządzona przez Jakuba Wojewodę znajduje się w Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Bitwy nad Bzurą.

poniedziałek, 1 czerwca 2015

Trasa Rowerowa Wólka Smolana - Famułki Brochowskie

31-05-2015
Wyjeżdżamy kierując się na Plecewice i dalej przez Wólkę Smolaną w stronę Puszczy Kamipinoskiej. W Wólce Smolanej zatrzymaliśmy się przed remizą, zastanawiając się nad dalszą drogą. Tych dróg, dróżek jest tyle, że nie wiadomo która bardziej kusząca.
Wólka Smolana - ta może dla niektórych śmieszna nazwa wsi wiele mówi o jej genezie. Osiedlili się tu mianowicie smolarze, a nazwa taka jak Wola, czy Wólka oznacza, ze ich osada na czas potrzebny na jej założenie zwolniona była z danin.
 Smolarze natomiast wyrabiali smołę... Niby proste, prawda? Gdy jednak przyjrzeć się temu bliżej, zawód okazuje się dość skomplikowany. Smolarze mieli swoje specjalności, jeśli chodzi o wyrób określonego rodzaju smoły drzewnej (lub węgla) - byli maziarze, dziegciarze, potasznicy, węglarze, a u każdego inny rodzaj otrzymywanego z wypalania drzewa produktu.
 Stojąc wysłuchaliśmy śpiewu spod miejscowej kapliczki, gdzie zebrała się grupka kobiet na nabożeństwo majowe. Jeżdżąc po okolicy ze smutkiem stwierdzam, że zwyczaj ten coraz częściej jest kultywowany tylko przez starsze pokolenie. Czy będzie podtrzymywany, kiedy ono odejdzie?

Nabożeństwo majowe przed kapliczką w Wólce Smolanej.


Remiza strażacka.
Jak widać z długoletnią tradycją.

Do tej kapliczki jeszcze wrócimy, następna nawiedzona przez nas miejscowość to Famułki Brochowskie. Wsi o nazwie Famułki jest w okolicy kilka, są to oczywiście dawne, puszczańskie osady budnicze. Skąd pochodzi jednak nazwa Famułki? Z dawnej gwary Łódzkiej, lub poznańskiej, ten wyraz tłumaczy się jako famuła - rodzina, famułka dom wielorodzinny (śląski familok). Raczej nie chodzi o tego typu domy w puszczy, więc może raczej o przynależność dóbr, a zarazem mieszkających w nich rodzin w dawnych czasach? Famułki Brochowskie należałyby do rodu Brochowskich, a pobliskie Famułki Królewskie byłyby dobrami koronnymi.
Zaciekawiony tematem byłem na tyle, że zwróciłem się do Kronikarza Brochowskiego, Pani Marty, z zapytaniem o etymologię nazwy miejscowości. Otrzymałem odpowiedź, która mnie zaskoczyła, okazuje się, że może chodzić o pradawny deser, z chleba i owoców, przysmak ubogich. Był popularny w XVIII w. czyli wtedy kiedy pojawiła się w księgach metrykalnych nazwa wsi.
W Famułkach Brochowskich, stoi w objęciach starego dębu krzyż słusznych rozmiarów, datujący się na rok 1907. Przytwierdzono do niego odłamek płaskorzeźby, która sugerowałaby istnienie jakiejś starej kapliczki jeszcze przed nim. Sędziwe drewno rozeschło się z biegiem czasu, ale jeszcze daje się odczytać wyrytą na nim inskrypcję:

"Boże Wszechmogący, błogosław Polskiej Ziemi i zmiłuj się nad ludem w Tobie nadzieję pokładającym"

Człek idący drogą patrzył na Zbawiciela z dołu.

Ryngraf  i ułomek jakiejś starej figury.


Słońce prześwitywało z zachodu, zza ramion krzyża, co uniemożliwiało zrobienie dobrego zdjęcia o tej porze dnia. Spoglądając w górę, pomyślałem, że kiedyś Wszechmogący chyba chętniej błogosławił temu ludowi z Polskiej Ziemi i zmiłował się nad nim 13 lat później wybawiając z niewoli trzech orłów.

Tymczasem dalsza droga wiedzie przez Olszowieckie Błota do Miszor. Teren to równy jak stół, z którego sterczą pojedyncze nagie pnie wyschłych drzew.  Te Błota to carska nomenklatura, bo w polskim języku nie było takiego słowa, powszechnie używanym było "bagno", a nie rosyjskie "bołoto". Rosjanie porwali się na wysiłek osuszenia tych bagien w połowie XIX w i częściowo im się udało. Przekopali wtenczas kanały melioracyjne przez puszczę, aby umożliwić na tych terenach rolnictwo. Od tamtej zapewne pory osady puszczańskie zaczęły nabierać cech zabudowy stałej. W latach 40 prace melioracyjne przeprowadzali też Niemcy. Mijamy dwa takie kanały, w tym najbardziej znany - Łasicę. Na Łasicy woda niemal stoi, gęsto zarośnięta roślinnością. Rafał twierdzi, że to wymarzone siedlisko szczupaka.

Kanał Łasica




Kolejny krzyż pośrodku mokradeł.

Widok na bagna

Miszory to punkt zwrotny w naszej podróży. Tu trzeba wrócić, zbliżający się wieczór  W zasadzie tu rozpoczynamy powrót kierując się na Wilcze Tułowskie. Na rozstaju dróg stoi kolejny krzyż... Dalej cele kolejnych wycieczek w najbliższej przyszłości - Czapliniec i Famułki Królewskie. Mijamy Tułowice, Janów i zbaczamy na Sianno, by dotrzeć ponownie do Wólki Smolanej. Msza już się skończyła, ale zamieniamy kilka słów na temat kapliczki z Paniami napotkanymi przy remizie. Widnieją na niej dwie daty - budowy w 1949 i niedawnej restauracji w 2013, być może da się uzyskać zdjęcie jak wyglądała wcześniej...



W Plecewicach jedziemy jeszcze w promieniach zachodzącego słońca ulicą Smolną. Cała krasa wyrobiska przy żwirowni ukazuje się naszym oczom o tej właśnie wieczornej porze...

Widok na wyrobiska koło żwirowni w Plecewicach

Kapliczka przy ulicy Smolnej