Krzyż na rozdrożu. Za nim droga na Czapliniec, w lewo Miszory, w prawo Famułki Królewskie. |
Rano godzina 7 pobudka i wyjazd. Jazda do puszczy skraca się do godziny jazdy, pomimo, że omijamy wszystkie główniejsze drogi, na których jeżdżą pierdzikółka. I tak wzdłuż torów do Chodakowa, kawałek szosą na Plecewice, żeby odbić w ulicę Smolną i dojechać do Wólki Smolanej. Dalej przez Famułki Brochowskie i Lasocin do Miszor... Tu rozdroże. Ale dziś celem będzie wieś widmo - Famułki Królewskie, o których pisałem już wcześniej.
Wraz z naszym wjazdem do puszczy zaroiło się od gzów i much. Po raz kolejny nie mogę się oprzeć wrażeniu, że przyroda upomina się o swoje, broniąc dostępu do miejsc gdzie mieszkał człowiek. Kiedyś. Jedziemy wygodną leszówką wokół drzew. Nawet jeszcze gdzieniegdzie stoją całe puszczańskie chałupy, choć zdewastowane i zrujnowane. Wejście do nich grozi połamaną w spróchniałej podłodze nogą, albo raną głowy od jakiejś spadającej dechy, czy cegły, więc zdjęcia robię zachowując dystans.
1 kapliczka w Famułkach |
Pierwsza chałupa... |
Budynek Stacji Badawczej. |
Poza tym ostały się jedynie prześwitujące tu i ówdzie wśród traw fundamenty, nawet niewidoczne za bardzo z drogi. Drzewa owocowe i kasztanowce, też rosnące tu gościnnie, świadczą o bytności człowieka, tak przecież niedawnej. I kapliczki, 3 dość blisko siebie. Przed tzw. Krzywą Górą ze 3 chałupy zamieszkałe jeszcze przez ludzi. Znów rozdroże. Szlak czerwony wiedzie do Dębu Kobendzy, badacza puszczy, botanika, który stworzył projekt rezerwatu. W sumie chcieliśmy zobaczyć ten dąb i wracać, ale chęć dalszej jazdy jest przemożna. Jedziemy szczytem góry porośniętej lasem, właśnie chyba owej Krzywej Góry. Mijamy mogiły żołnierzy września. Lekarza i 7 rannych żołnierzy, których dopadli Niemcy. Ile jeszcze kości spoczywa w tych lasach, ile mogił o których nikt nie ma pojęcia?
Ta kapliczka upamiętnia pomordowanych przez Niemców. |
Byliśmy pewni, że to sławna i chroniona w puszczy Lilia Złotogłów. Tak naprawdę to zwykła Lilia Ogrodowa. |
Telepie nas na korzeniach i zanosi na piachach. Trzeba zejść z roweru. Tak szlak rowerowy stał się przez pewien czas pieszy. Spacer dał nam świadomość panującego upału, robactwo dołożyło swoje wrażenia.
Na Krzywej Górze... |
Zmierzamy w kierunku Górek, w których byliśmy już w zeszłym roku, kiedy pisałem o historii płonących kościołów. Mijamy parę osób na rowerze, jeden starszy mężczyzna dopytuje się, czy dużo jeszcze tych piachów. W lesie, już w Górkach stoi kapliczka z nietypową figurą - Pietą. Ale oto już Górki, w których trwa odpust. Msza się właśnie skończyła i kościół jest otwarty, więc zaglądamy do środka. Ładny ołtarz. Rzuca się też w oczy gablotka z monstrancjami wyciągniętymi z pogorzeliska. Postawiona przed kościołem kapliczka z okazji kanonizacji Jana Pawła II, też została postawiona po naszej wizycie. Tych szczegółów nie widzieliśmy podczas ostatniej wizyty. Wracamy przez Górki ponownie zatrzymując się pod ołtarzem przy Sośnie Powstańców. Usłany jest suszonymi liśćmi i kwiatami, wszak niedawno było Boże Ciało. Zapach suszu jest niezwykle przyjemny i intensywny.
Za chwilę mijamy szerokie rozlewiska, niżej chyba położony fragment Pożar, gdzie nie było słychać rechotu żab, ale prawdziwy jazgot tych płazów. Co ciekawe tylko z jednej strony drogi. Kolejnym etapem naszej wyprawy, już w drodze powrotnej jest Granica. Tam też już byliśmy i ale nie odwiedziliśmy cmentarza wojskowego. Znajduje się na nim pomnik ku czci poległych żołnierzy Armii Poznań i Pomorze, którzy zginęli w dniach 16-18 września. Tadeusz Kutrzeba napisał, że puszcza stała się grobem Armii Poznańskiej. W tamtym czasie, podobnie jak w dniu naszej wyprawy sucha jak popiół, przerzedzona piaszczystymi połaciami, nie dawała wystarczającego schronienia dla koni i ludzi, zwłaszcza przed lotnictwem. Na Granicy pochowano 800 żołnierzy i jest to chyba największa puszczańska nekropolia. Tym samym las przestał być na tysiąclecia pomnikiem jedynie przyrody, stał się także świadectwem martyrologii polskiego żołnierza. Napiszę jeszcze o tym cmentarzu, gdyż zrobił na mnie duże wrażenie. Jest to zarazem ostatni etap naszej wycieczki, Postanawiamy wracać trasą przez Żelazową Wolę. Wiać zaczęło w pewnym momencie, a w okolicy Dzięglewa zatrzymałem się by spojrzeć na symboliczną mogiłę pięciorga dwudziestolatków, którzy zginęli w tym miejscu w wypadku samochodowym. Jakże inna to śmierć od tej puszczańskiej… Tam poświęcenie, tu brawura zakończyła doczesną drogę człowieka. Jedną z ofiar wypadku – Radka poznałem osobiście niedługo przed śmiercią w pracy. Wydał mi się sympatycznym, młodym człowiekiem, może trochę zbyt roztrzepanym. Jeśli ten przydrożny kamień z krzyżem skłoni do refleksji , choć jedną przejeżdżającą tędy osobę, to warto je stawiać i uzmysłowić jej, że życie jest kruche…
W miejscu narodzin kompozytora pojawił się nowy obelisk. O ile niektórym odbija palma, to Fryderykowi odbiła dla odmiany wierzba. Słup kojarzy skojarzył mi się z dawnymi wyobrażeniami Światowida, którego twarze obrócone były w cztery strony świata. Uznałem pomnik za dość zabawny.
Pod wskazanym adresem dowiaduję się, że pomnik jest na sprzedaż. Możliwe zatem, że niekoniecznie zagości w Żelazowej Woli na stałe. Pod wskazanym adresem można się na stronie internetowej znaleźć następujące informacje:
Pomnik przedstawia Chopina jako bożka muzyki.
W swojej formie przypomina pogańskie bóstwo - Światowida.
Podstawą pomnika jest pień wierzby - symbol Mazowsza (o średnicy 70 cm i wysokości 1 metra) zwieńczony obrysem granic Polski.
Środek zajmuje słup ozdobiony znakami muzycznymi, reprezentującymi wota dla bóstwa.
Na słupie osadzona jest płaskorzeźba, przedstawiająca twarz Chopina, zwrócona na cztery strony świata (nawiązanie symboliką i formą do bóstwa pogańskiego Światowida).
Całość pomnika wieńczą gałęzie, zakończone rzędami pięciolinii, na których zostały zapisane fragmenty utworów Chopina (Polonez Cis – moll op. 26 no. 1; Mazurek B-dur op.7 no.1, Etiuda rewolucyjna op.10 no. 12, Preludium E – moll op. 28 no.4, Walc H- moll op. 69 no.2).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Trzy grosze