środa, 11 września 2013

Rokotów

2013-09-11
Przewidując dziś deszcz, złapaliśmy wczoraj ostatnie promienie słoneczka podczas krótkiej eskapady rowerowej. Ruszyliśmy sobie mianowicie fragmencikem ścieżki rowerowej w kierunku Boryszewa i Malesina, następnie skręciliśmy na Rokotów. Moje miasto ma to do siebie, że teoretycznie niewiele w nim do fotografowania. Ale z wycieczki przywiozłem parę ciekawych, moim zdaniem widoków. Na ulicy 15 sierpnia, tuż za liceum, do którego miałem zaszczyt uczęszczać, znajduje się niepozorny pałacyk z 1929 roku. Osobiście uważam, że jest jednym z ładniejszych budynków w mieście i pierwszym wzniesionym przez zasłużonego przed wojną budowniczego Tadeusza Kobka.
Jadąc dalej, tuż przed samą obwodnicą znajdujemy ruinę starego domu, obok coś błyszczy w krzewach. Skryta w octowcach stoi niezwykła kapliczka, na bardzo wysokim cokole. Odgarniam krzewy i czytam inskrypcję z datą… 1912 rok.
Stare domy, ruiny, przydrożne kapliczki… Bardzo nieraz efemeryczny element polskiego krajobrazu. Fotografuję je, gdyż nigdy nie wiadomo kiedy znikną bez śladu. W tym roku wybierając się na wycieczki, zauważyłem brak dwóch bardzo charakterystycznych budowli, stąd postanowiłem się pospieszyć ze swoją pasją.

Pałacyk wybudowany przez Kobka dla rodziny Rolińskich.
Roliński był komornikem.


Stara kapliczka w krzewach. Nie widać tu tego, ale wyciągniętą do góry ręką sięgnałbym najwyżej do inskrypcji.

Jedziemy dalej, gdy skręcamy z ruchliwej ulicy 15 sierpnia na Rokotów, robi się naprawdę przyjemnie. Cicho, słonecznie. Brzęczą bieżniki opon… Dojeżdżamy do zakrętu i tajemniczej bramy. Wygląda jak zapomniane wejście do tajemniczego ogrodu. Było to kiedyś główne wejście do dworku w Rokotowie. Pochodzi on z pierwszej ćwierci XIX wieku, kiedy to radca stanu Królestwa Polskiego Józef Netrebski postanowił się tu osiedlić. Po wojnie była tam przez jakiś czas szkoła, ale budynek zaczął popadać w ruinę i w końcu musiano ją przenieść w latach 70 gdzie indziej. W Internecie są zdjęcia budynku sprzed paru lat i wyglądało to niezbyt dobrze. Dziś budynek jest po remoncie i wygląda wspaniale, co możecie mniej więcej ocenić po zdjęciu.
Wracamy skręcając w jakąś boczną uliczkę i licząc że dojedziemy. I niespodzianka. Po naprawdę krótkiej jeździe przecinamy obwodnicę i wyjeżdżamy koło dworca kolejowego. Jakim cudem, tak szybko tu dotarliśmy nie mam pojęcia, kartografem nie będę…


Za tą malowniczą bramą znajduje się dwór


Dworek i połączona z nim galeryjką oficyna.

Na blogu mam zamiar zaprowadzić małą nowość. Obok pojawił się na pomarańczowo spis treści, dopiero jest w fazie konstrukcji, zaadoptowałem jakiś stary wpis i mam zamiar wszystko uporządkować. Kopanie po blogach jest męczące, a tak może ktoś się zainteresuje starszymi wpisami.
Mam problem z tożsamością swojego bloga. Wszystkie są jakieś ukierunkowane, mój jest w cały świat, Radek interesuje się wszystkim i niczym i o wszystkim i niczym chciałby pisać. Nie mam dostatecznie wiele samodyscypliny, by pisać kilka blogów, więc wszystko zostaje tu. Zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego wszystkie wpisy są interesujące. Ale to mój blog… od lat borykałem się z ginięciem moich tekstów, a tu nareszcie są wszystkie w jednym miejscu. Postanowiłem tez dzielić teksty, myślę że tworzenie elaboratu na jedno poczytanie nie jest wskazane, a mam ochotę podejść do pewnej książeczki bardzo analitycznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Trzy grosze