Na niedzielne popołudnie 20 lipca zaplanowano imprezę historyczną u podnóży zamku. Znów miało być sporo atrakcji, pokazy fechtunku, jazdy konnej i ptactwa drapieżnego.
Już jednak dochodząc na miejsce nie sposób było nie zauważyć pokaźnych rozmiarów chmurska, zmierzającego najwyraźniej także na imprezę. Rano podobne szwendało się po okolicy, ale miasto minęło łukiem, więc rezonu jeszcze nie straciliśmy. Dotarliśmy w sam czas na występ grupy rekonstrukcyjnej muszkieterów, Żółtego Regimentu z zamku Gniew. Grupa powstała w roku 2000, zafascynowana tradycją XVII wojaczki i odwołuje się do tradycji Żółtego Regimentu Piechoty JKM Gustawa Adolfa, który właśnie w okolicach Gniewu dał łupnia Zygmuntowi Wazie w 1626.
Już jednak dochodząc na miejsce nie sposób było nie zauważyć pokaźnych rozmiarów chmurska, zmierzającego najwyraźniej także na imprezę. Rano podobne szwendało się po okolicy, ale miasto minęło łukiem, więc rezonu jeszcze nie straciliśmy. Dotarliśmy w sam czas na występ grupy rekonstrukcyjnej muszkieterów, Żółtego Regimentu z zamku Gniew. Grupa powstała w roku 2000, zafascynowana tradycją XVII wojaczki i odwołuje się do tradycji Żółtego Regimentu Piechoty JKM Gustawa Adolfa, który właśnie w okolicach Gniewu dał łupnia Zygmuntowi Wazie w 1626.
Atrakcją było nabijanie armaty, rzecz
jasna w celu oddania salwy. Wywołaną z gawiedzi niewiastę, mianowaną
tymczasowo "żołnierzem Agniechem" poinstruowano, jak się "lufę wyciorem
chędoży" i prochem nabija. Prezentacja urozmaicona była rubaszną gadką
"niezrównoważonego psychicznie" płk. Tada Von Lenza, który ostrzegł, że
"podczas wystrzału lepiej gęby nie rozdziawiać, bo huk może się
odwrócić, gębą w trzewia wlecieć i dupą wypaść, co bałaganu w
pantalonach, a także najbliższej okolicy narobić może". Jakoż huknęło
zdrowo, ale na szczęście nikt krzywdy w spodnie sobie nie zrobił, albo
się nie przyznał. Za zakończenie widowiska regiment oddał jeszcze
salwę z muszkietu i ustąpił pola następnej grupie. Ci zagrzewali się
obok do fechtunku, na samym środku nadrzecznego gościńca i niestety nie
wiem, czy dali udany popis i czy w ogóle mieli go komu dawać, bo chmura
najwyraźniej zezłościła się, że uprzedni wojacy salwę oddali w jej akurat kierunku i poczęła rozpaczać, polewając zebraną publikę rzęsiście wodą. Lało i
grzmiało, chwilami galancie, przez bite dwie godziny. Jak już się rozjaśniło, było po pikniku.
Tad Von Lenz objaśnia tajniki nabijania dział. Praktyczną poradą służy też obecna obok kpt. Beata |
Cel Chmura. Pal! |
Niestety na fotografii ptaszków miałem się skupić później. |
Tych państwa niestety tylko obejrzałem podczas zapowiedzi |
I ćwiczeń przed występem |
A po burzy można już tylko nabić faję. |
Dobrze że były namioty |
źródło: http://www.zolty-regiment.pl
http://zyroskop.info.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Trzy grosze